HISTORIA

DRUKARNI

ŁOWICZANKA

we wspomnieniach

Józefa Werwickiego

spisała i opracowała

Agnieszka Krajewska

strona
Tadeusz Adamczyk

Tadeusz Adamczyk, Kwapisz,
Stefan Idzikowski, Stanisław Jankowski,
Józef Werwicki

grupowe

Od lewej: Zygmunt Nowiński, Sitkowska, Józef Werwicki, Anna Jankowska, Tadeusz Adamczyk, Janina Włodarczyk, Jerzy Kwapisz, Maria Sierszakówna, woźny Sierszka, Marian Krukowski, siedzą: Laniecki,, Alfons Zarah ( w środku,. Landowski (kancelaria).

linoryt

VI Bieg Jesieni - to pasiak. Zrobiłem matrycę w linoleum. Widzi pani pięć kolorów.

Jako uczeń w zecerni został przyjęty Stanisław Rasiński (nie
żyje). Jak się front przesuwał, zamiejscowi wyjeżdżali w swoje strony. Wyjechał też kierownik Zarah. Wtedy pojawił się problem, komu powierzyć prowadzenie drukarni. Po wejściu sowietów do Łowicza "uformował się z miejscowych lewicowców komitet, który tymczasowo zajął się normowaniem życia mieszkańców miasta. Komitet ten, w którym byli i członkowie Spółdzielni Nauczycielskiej, wytypował jednego z członków dla tymczasowej opieki nad drukarnią. Był nim Czesław Motyliński – znany i uznany nauczyciel. Za jego kadencji został przyjęty na kierownika drukarni Kazimierz Zabost (w latach 1920-1925 pracownik Rybackiego jako maszynista). Po przyjęciu zamieszkał na piętrze drukarni. Pracował do czasu przejścia na emeryturę. Za jego kadencji poziom wykonywania druków był na wysokim poziomie. Świadczyło to o wysokich kwalifikacjach zatrudnionych pracowników. Na wystawie druków w Gdańsku z całej Polski - w dziale akcydensów - wysokie II miejsce zajął nasz zakład.

Przed wojną istniała Spółdzielnia Nauczycielska. Mieli swoją
księgarnię w tym miejscu, gdzie teraz jest ORBIS. Do 1932 roku była to księgarnia Rybackiego. Rybacki – pani wie – pisał, wydawał, drukował… Tu przyniosłem książkę "Księżanka Zocha". Był jej autorem i wydawcą, została wydrukowana w jego łowickiej drukarni.

Jak wspomniałem, drukarnia miała wówczas wbród zamówień, tak, że wyczekiwanie na odbiór zamówionych przez klienta druków trwało nierzadko rok. Dosłownie. Na pieczątki oczekiwało się miesiąc. Oczywiście, niektóre zamówienia miały priorytet. Introligatornia też pracowała na "zwiększonych obrotach". Niekończące się oprawy książek bibliotecznych (liczone w tysiące) dla Miejskiej i Powiatowej Bibliotek Publicznych.

W tym czasie zakupiono dla introligatorni gilotynę (półautomat) do papieru, zszywarkę do szycia drutem. Dla maszynowni: automat "Mercedes" o formacie A3, a później drugą o formacie A2, a także automat "Heidelberg" o formacie A4. A żeby ulżyć w pracy zecerni zakupiono linotyp z drukarni w Łęczycy. Długo on nie służył:
zastąpiono go innym nabytym w Ostródzie. Początkowo do pracy na nich przyjeżdżał z Łodzi linotypista, który jednocześnie był konserwatorem. Po pewnym czasie wysłany na kurs do Łodzi dla obsługi linotypu Mieczysław Gawroński pracował na nim do przejścia na emeryturę.

Nabytki te znacznie wzmogły "przelotowość zamówień" i przyczyniły się do zwiększenia wydajności pracy, a tym samym dochodów gestorów. Bo pracownikom podwyżek skąpiono i to bardzo. Bez komentarzy…….

W papier zaopatrywaliśmy się w hurtowni w Łodzi przy ul. Więckowskiego, później na Nowotki – obecnie Pomorska. Pamiętam, bo - przypadkowa zbieżność - właścicielem tej kamienicy był przed wojną brat mojego ojca.

Z tej hurtowni przywoziliśmy papier. Nie mieliśmy własnego
transportu, lecz korzystaliśmy z usług Transportu Ternowego. Płytę stemplową przywoziliśmy z Łodzi. Technologia produkcji pieczątek była wtedy inna. Trzeba przyznać, że tamten wyrób z gumy był trwalszy niż obecny z polimeru. Moim zdaniem jest to woda. Wtedy mogłem zrobić stempel twardszy, lub bardziej miękki, w zależności od temperatury procesu. Przeważnie wulkanizowało się przy temperaturze 160
stopni Celsjusza.

Gdzie uczył się pan wyrobu pieczątek?

Ja to podejrzałem. Pieczątki robił wcześniej Adamczyk. On się uczył u Muszyńskiego w Skierniewicach. Jak poszedł na urlop, trzeba było zrobić pilne zlecenie, więc spróbowałem i udało się. To żadna filozofia, prosta praca.

Jako zecer starałem być odpowiedzialny za całość: forma,
estetyka itd. Proszę zobaczyć, sam zrobiłem. (Pan Józef pokazuje plakat na Dni Łowicza zaprojektowany i wykonany przez siebie techniką linorytu na płaską maszynę typograficzną)

Jeśli chodzi o druki… moje prace, proszę zobaczyć jeszcze te. To wszystko robiłem sam. Jakie linoleum? Normalne podłogowe. Potem robiłem też klisze. Np. znak Solidarności.

Co do Solidarności, proszę powiedzieć, czy wtedy, kiedy komuna zafundowała nam życie na kartki w latach 80-tych, to też je drukowaliście?

Nie. Wtedy nie, ale zaraz po wojnie, kiedy system reglamentacji musiał wspomagać gospodarkę wyniszczoną wojną i okupacją nadal drukowaliśmy "kartki".

Wracając do tematu cenzury proszę powiedzieć, w jakiej formiepojawiła się ona w powojennej Polsce?

Od początku władzy ludowej w powojennej Polsce działała
cenzura. Było zarządzenie określające, które druki możemy puścić bez cenzury, a które nie. Tu pan Józef przegląda przyniesione przez siebie dokumenty wydrukowane w naszej drukarni. Jako przykład wyciąga mapkę Łowicza. Proszę popatrzyć, o tu, jest znak ocenzurowania. W stopce. Nie znajduję żadnej adnotacji. Jest. Tu. 148/5. To jest właśnie ich numer.

 

strona